Czwartek, 10 maja 2018

Trwa walka o otwarty rachunek, Rzeczpospolita
Stracił pieniądze, bo wybudował nie na swoim, Rzeczpospolita
Prezent dla deweloperów: dopłata+, Rzeczpospolita
Najem na szeroką skalę jest biznesem, Rzeczpospolita
Najem prywatny, ale podatki trzeba zapłacić jak firma, Dziennik Gazeta Prawna
Spółka nie wynajmuje na cele mieszkaniowe, Dziennik Gazeta Prawna
Chcesz zdobyć zamówienie? Zapłać podatek, Dziennik Gazeta Prawna
Blisko wiatraka, nawet cichego, domu nie postawimy, Dziennik Gazeta Prawna
Szklane domy 2.0, Gazeta Wyborcza
Kolejne miejskie mieszkania, Gazeta Wyborcza
Z trójką dzieci na bruk, Gazeta Wyborcza

Więcej poniżej.

 

"Prawo co dnia" w czwartkowej "Rzeczpospolitej" odnotowuje: "Trwa walka o otwarty rachunek". UOKiK nie chce wycofywać się ze zmiany zasad finansowania inwestycji deweloperskich. Branża protestuje. Chodzi o pomysł likwidacji otwartego mieszkaniowego rachunku powierniczego (OMRP)- najpopularniejszej dziś formy zabezpieczania środków wpłacanych przez nabywców nowych mieszkań. "Rz" dotarła do odpowiedzi prezesa UOKiK, na skargę, którą do premiera złożył Polski Związek Firm Deweloperskich. Ich pismo dotyczyło przygotowywanej przez UOKiK nowelizacji ustawy deweloperskiej. Akt ten tworzy ramy prawne chroniące nabywców lokali z rynku pierwotnego. Jednym z elementów zabezpieczających jest obowiązek gromadzenia ich środków na rachunkach powierniczych otwartych (możliwych do zabezpieczenia gwarancją albo ubezpieczeniem) lub zamkniętych. Różnica między nimi sprowadza się do terminu przekazania przez bank deweloperowi pieniędzy za wznoszony obiekt. Wypłaty z rachunku zamkniętego dokonuje się jednorazowo, po przeniesieniu na nabywcę prawa do wybudowanego lokalu. Wypłata z rachunku otwartego następuje zgodnie z harmonogramem przedsięwzięcia określonym w umowie deweloperskiej. I ta druga forma jest przez deweloperów stosowana najczęściej. W ocenie UOKiK może się to jednak odbić na sytuacji konsumentów, którzy mogą mieć problemy z odzyskaniem pieniędzy z otwartego rachunku, gdy deweloper wpadnie w tarapaty finansowe. Stąd propozycja wyeliminowania otwartego rachunku. Wiązałoby się to ze zmianami, jeśli chodzi o sposób finansowania przedsięwzięcia deweloperskiego. Szefa UOKiK nie przekonał argument wysuwany przez deweloperów, że zmiana może wyciąć z rynku mniejsze podmioty. Nie budzi również wątpliwości fakt, że dotąd nie odnotowano ani razu, by deweloperzy naruszyli interes nabywców mieszkań, stosując rachunki otwarte. W tekście przypomniano, że w ubiegłym roku sprzedano 72,7 tys. mieszkań, co stanowi wzrost liczby nowo budowanych mieszkań o 23,3 proc. w porównaniu z 2016 r. Więcej szczegółów- na 15 stronie głównego wydania.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 10.05.2018.).

 

"Prawo co dnia" zauważa też: "Stracił pieniądze, bo wybudował nie na swoim". Postawił dom na gruncie przyjaciela bez ostatecznej umowy, więc zwrotu wydatków nie otrzyma. Roman S. żądał od małżeństwa R. zwrotu 82 tys. zł wydatków, które poniósł na działkę letniskową. S. chciał ją kupić od serdecznego przyjaciela, ale nie zdążył, ponieważ ten zmarł. Przed śmiercią jednak zawarł z nim umowę przedwstępną. Roman R. zwrócił się następnie do jego spadkobierców, małżonków R., by zawarli z nim umowę finalną przenoszącą własność. Ci odmówili. Wówczas zażądał zwrotu poniesionych nakładów. Gdy spotkał się z odmową, wniósł pozew do sądu okręgowego. Ten ustalił, że Roman S. miał ustną umowę ze swoim nieżyjącym przyjacielem. Na jej podstawie postawił na jego działce domek letniskowy. Problemy pojawiły się po śmierci przyjaciela, kiedy działkę odziedziczyli jego żona i dzieci. Okazało się też, że domek został postawiony jako samowola budowlana. Zdaniem sądu umowa łącząca strony, w ramach której Roman S. otrzymał zgodę na korzystanie z części działki, była umową nienazwaną. Oznacza to, że był posiadaczem zależnym. Nakłady zaś czynił w przekonaniu, że robi to we własnym interesie. Niemniej roszczenie o zwrot wartości nakładów było niezasadne i podlegało oddaleniu- czytamy także na 15 stronie głównego wydania.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 10.05.2018.).

 

"Prawo co dnia" informuje również: "Prezent dla deweloperów: dopłata+". Z pomocą państwa, dzięki której czynsze będą niższe, skorzystają nie tylko lokatorzy, lecz inwestorzy. Od nowego roku rząd chce dopłacać do czynszu najemcom nowych mieszkań. Rodzina z dwójką dzieci z czynszem wynoszącym 1500 zł otrzyma nawet 500 zł. Nie wszystkim jednak pomysł się podoba. Organizacje pozarządowe są zgodne: nowe przepisy są korzystne przede wszystkim dla deweloperów. Jeśli chodzi o najemców, niewielu z nich skorzysta. Krytyka kierowana jest pod adresem projektu ustaw o pomocy państwa w ponoszeniu wydatków mieszkaniowych w pierwszych latach najmu mieszkania. Właśnie zakończyły się konsultacje publiczne dotyczące tego projektu. Przewiduje on wsparcie młodych rodzin, które nie posiadają mieszkania i nie mają zdolności kredytowej, by kupić własne. Mają jednak wystarczająco wysokie dochody, by płacić regularnie czynsz i wynająć nowo zbudowane mieszkanie. Dopłatę będą otrzymywać przez trzy lata. Po ich upływie jej kwota będzie się stopniowo zmniejszać, a po dziewięciu latach prawo do dopłaty wygaśnie. Propozycję krytykuje Komitet Obrony Praw Lokatorów. Twierdzi, że rolą rządu powinno być zapewnienie stabilnego najmu za niewielki czynsz osobom o niskich dochodach. Tymczasem rząd oferuje jedynie niewielką subwencję deweloperom wynajmującym lokale na komercyjnych zasadach. Podobnego zdania jest Konfederacja Budownictwa i Nieruchomości. Wskazuje, że głównymi beneficjentami będą deweloperzy, tak jak było to w poprzednich programach mieszkaniowych. Bez ustalenia wyraźnych zasad zaproponowane rozwiązania będą niewielką pomocą, która z czasem może się okazać pułapką czynszową- wskazuje Konfederacja. Krytyczne uwagi pod adresem projektu ma również Związek Banków Polskich. Zauważa, że projekt jest niespójny z obowiązującym od dwóch lat programem Mieszkanie+. Według związku odchodzi się od pierwotnego pomysłu budowy mieszkań o umiarkowanych czynszach oraz wspierania przez państwo oszczędzania na cele mieszkaniowe- czytamy na 16 stronie głównego wydania.

(Źródło: "Rzeczpospolita"– 10.05.2018.).

"Prawo co dnia" przypomina również: "Najem na szeroką skalę jest biznesem". Osoba, która wynajmuje ponad 20 lokali, nie ma prawa do ryczałtu, nawet jeśli najemca większości z nich jest jeden. Złe wieści dla właścicieli większej liczby nieruchomości na wynajem. Sąd Administracyjny konsekwentnie twierdzi, że najem na szeroką skalę to działalność gospodarcza, co wyklucza opodatkowanie ryczałtem. Przy czym nie ma znaczenia, ilu jest najemców- wynika z ostatniego wyroku NSA. Sprawa dotyczyła właściciela 23 lokali- cztery były użytkowe, a pozostałe mieszkalne. We wniosku o interpretację podatnik wyjaśnił, że mieszkania mają tylko pięciu najemców, bo aż 14 z nich wynajęła jedna spółka. Podatnik uważał, że zyski z najmu ma prawo opodatkować ryczałtem według 8,5 proc. stawki. Innego zdania był jednak fiskus. W jego ocenie rozmiar, powtarzalność, zarobkowy charakter oraz sposób zorganizowania najmu podatnika wskazują, że jest to działalność gospodarcza. Tak samo uznał WSA w Bydgoszczy. Ostatecznie to, że podatnik wynajmuje mieszkania w ramach firmy potwierdził NSA. Nie miał wątpliwości, że przychody z najmu na szeroką skalę nie mogą być opodatkowane ryczałtem według 8,5- proc. stawki. Więcej szczegółów- na 17 stronie głównego wydania.

(Źródło: "Rzeczpospolita"- 10.05.2018.).

 

Wyrok NSA odnotowuje również "Dziennik Gazeta Prawna" w tekście: "Najem prywatny, ale podatki trzeba zapłacić jak firma". Kto wynajmie wiele mieszkań, ten nie ma co liczyć na 8,5- proc. ryczałt- orzekł NSA. To przestroga również dla osób, które liczą na niską stawkę podatku od nieruchomości. W sprawie rozpatrzonej przez NSA chodziło o właściciela jednej nieruchomości składającej się z 23 lokali. Wynajmujący chciał płacić od całości przychodów 8,5- proc. ryczałt. Uważał, że ma niczym nieskrępowane prawo wyboru formy opodatkowania. Dyrektor Izby Skarbowej w Bydgoszczy zwrócił jednak uwagę na rozmiar, powtarzalność i zarobkowy charakter przedsięwzięcia, a także sposób jego organizacji. Na tej podstawie uznał, że podatnik działa jak przedsiębiorca i powinien rozliczać się jak osoba prowadząca działalność gospodarczą. WSA zgodził się z fiskusem, że wynajem 23 lokali nie może mieć charakteru incydentalnego i wymaga wielu zaplanowanych i przemyślanych czynności. W związku z tym ryczałt nie wchodzi w grę. Tego samego zdania był również NSA. Wynajmując prywatną nieruchomość, warto się także upewnić, jak faktycznie lokal jest wykorzystywany przez najemcę. Może się bowiem okazać, że podatek od nieruchomości trzeba będzie zapłacić według najwyższych stawek, jak przedsiębiorca. W praktyce dotyczy to budynków mieszkalnych, które zasadniczo podlegają najniższym stawkom podatku od nieruchomości oraz budynków zabytkowych, które są z niego zwolnione. Jeśli taka nieruchomość jest wynajmowana przedsiębiorcy, to jej właściciel- mimo że sam nie prowadzi działalności gospodarczej- musi stosować stawki właściwe dla firmy. Koniecznie trzeba zatem ustalić, w jaki sposób najemcy wykorzystują nieruchomość- czytamy na drugiej stronie głównej wkładki prawnej.

(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 10.05.2018.).

 

"DGP" zauważa też: "Spółka nie wynajmuje na cele mieszkaniowe". Jeśli nieruchomość wynajęła firma, by zakwaterować tam swoich pracowników, to od czynszu jest należny VAT. Spółka go odliczy, ale wynajmujący musi zapłacić- wynika z wyroku NSA. Chodziło o spółkę, która potrzebowała wykwalifikowanych pracowników z różnych regionów Polski. Zamierzała zapewnić im zakwaterowanie. W tym celu wynajęła dom. Płaciła czynsz powiększony o VAT. Właściciel budynku otrzymał bowiem od fiskusa interpretację indywidualną, z której wynikało, że świadczone przez niego usługi najmu nie są objęte zwolnieniem z podatku. Co innego jednak fiskus stwierdził, gdy spółka pytała o możliwość odliczenia VAT od najmu. W wydanej dla niej interpretacji dyrektor Izby Skarbowej w Warszawie wyjaśnił, że usługa najmu na cele mieszkaniowe jest zwolniona z podatku. Za bez znaczenia uznał to, że pracownicy nie wynajmują nieruchomości bezpośrednio od właściciela, tylko biorą ją w nieodpłatne używanie od spółki. Skutek był taki, że spółka nie mogła- zdaniem fiskusa- odliczyć podatku wynikającego z faktur już wystawionych przez wynajmującego. Spółka nie zgodziła się z tym, uważając, że ma prawo odliczyć VAT, bo budynek jest przez nią wykorzystywany w działalności gospodarczej. Spółka wygrała w sądach obu instancji. WSA w Warszawie uznał, że w takiej sytuacji nieruchomość nie jest wykorzystywana przez firmę do celów mieszkaniowych, tylko do działalności gospodarczej. Na jej korzyść orzekł też NSA- czytamy na trzeciej stronie głównej wkładki prawnej.

(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 10.05.2018.).

 

Na łamach "DGP" czytamy również: "Chcesz zdobyć zamówienie? Zapłać podatek". Firma, która jest w sporze z fiskusem, może zostać wykluczona z przetargu, nawet jeśli w tej sprawie nie zapadła ostateczna decyzja- uznała Krajowa Izba Odwoławcza. Polskie przepisy przewidują dwie przesłanki wykluczenia z przetargu przedsiębiorców, którzy zalegają z podatkami. Pierwsza jest obligatoryjna, czyli wynika z samej ustawy- Prawo zamówień publicznych. Zgodnie z jej art. 24 ust. 1 pkt 15 z postępowania eliminuje się wykonawcę, wobec którego wydano prawomocny wyrok sądu lub ostateczną decyzję administracyjną o zaleganiu z uiszczeniem podatków, opłat lub składek na ubezpieczenie społeczne lub zdrowotne, chyba że uiścił on zaległości lub zawarł wiążące porozumienie w sprawach ich spłaty. Firma, która jest wciąż w sporze z fiskusem, nie może być na jej podstawie wyeliminowana z przetargu. Dopiero ostateczna decyzja (lub w razie jej zaskarżenia wyrok) oznacza brak szans na zdobycie zamówienia. Druga z przesłanek dotyczących zaległości podatkowych wynika z art. 24 ust. 5 pkt 8 p.z.p. Zgodnie z tym przepisem z przetargu można wykluczyć wykonawcę, który naruszył obowiązki dotyczące płatności podatków, opłat lub składek na ubezpieczenie społeczne lub zdrowotne, co zamawiający jest w stanie wykazać za pomocą stosownych środków dowodowych. Ten przepis nie wspomina już o ostatecznej decyzji czy prawomocnym wyroku. Więcej szczegółów- na czwartej stronie głównej wkładki prawnej.

(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 10.05.2018.).

 

"DGP" informuje też: "Blisko wiatraka, nawet cichego, domu nie postawimy". Nie będzie poluzowania przepisów, które dziś wykluczają całkowicie możliwość budowy nowych domów w pobliżu farm wiatrowych. Ministerstwo Energii wycofało się z pomysłu, aby to nie tyle odległość od turbin, ile spełnienie dopuszczalnych norm hałasu decydowało o tym, gdzie można stawiać budynki mieszkalne. Propozycja złagodzenia rygorów odległościowych znalazła się w pierwotnej wersji projektu nowelizacji ustawy o odnawialnych źródłach energii i innych ustaw forsowanych przez resort. Co do zasady nie znosiła ona generalnego zakazu budowy wiatraków w odległości od zabudowy mieszkalnej równej lub większej od dziesięciokrotności wysokości elektrowni. W drugą stronę miało to natomiast działać inaczej- założenie było takie, że jeśli mieszkańcy wyraziliby taką wolę, to nowe domy można by lokować bliżej farm wiatrowych, pod warunkiem że dzieląca je odległość byłaby wystarczająca, aby nie przekroczyć dozwolonego poziomu hałasu dla danej zabudowy, określonego w rozporządzeniu ministra środowiska. Branża wiatrakowa, której rentowność załamała się na skutek wprowadzonych w 2016 r. obostrzeń odległościowych, uznała początkową propozycję ministerstwa za krok w dobrym kierunku. Tyle że resort ostatecznie stwierdził, iż przyjęcie norm hałasowych jako kryterium budowy nowych domów w okolicy farm wiatrowych, oznaczałoby wejście w paradę Ministerstwu Rozwoju i Inwestycji. Ostatecznie uznano, że kwestie powinien uregulować kodeks urbanistyczny. Więcej szczegółów- także na czwartej stronie głównej wkładki prawnej.

(Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"- 10.05.2018.).

 

"Gazeta Wyborcza" zauważa: "Szklane domy 2.0". Rząd lansuje pomysł włączenia do programu "Mieszkanie plus" ponad 40 tys. lokali w prefabrykowanych budynkach z drewna. Nadzieje związane z ogłoszonym w 2016 r. programem są duże. Mieszkania na wynajem państwo ma zbudować na gruntach pozyskanych od samorządów, PKP, Poczty Polskiej i Lasów Państwowych, gwarantując niski czynsz i możliwość wykupu. Z nowym pomysłem pospieszył resort środowiska zainspirowany przez Lasy Państwowe. -Nie mówimy o domach z litego drewna w stylu góralskiej chaty, ale o innowacyjnym wykorzystaniu tego materiału do produkcji prefabrykowanej konstrukcji, którą później wypełnia się płytami zawierającymi włókno drzewne lub wełnę mineralną i wykańcza, by wyglądały jak te budowane tradycyjnie- opowiada Andrzej Schleser kierujący projektem "Polskie domy drewniane", w ramach którego Lasy Państwowe wybudowały już kilkadziesiąt obiektów. Kolejna państwowa spółka ma budować wraz z Narodowym Funduszem Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej i Bankiem Ochrony Środowiska, tworząc spółkę akcyjną, która stanie się operatorem mieszkaniowym w programie "Mieszkanie plus". To od niej beneficjenci wynajmą lokale. Domy te mają stanąć na działkach Lasów Państwowych o łącznej powierzchni 250- 300 ha przeznaczonych w dokumentach planistycznych pod zabudowę mieszkaniową. Według założeń wypełni je 42 tys. budynków wielorodzinnych oraz 1,5 tys. jednorodzinnych. Resort zapowiada, że jeszcze w czerwcu wejdą w życie przepisy ułatwiające ich stawianie. Liczy na to, że nieruchomości będą niedrogie i szybkie w budowie oraz tanie w eksploatacji, bo energooszczędne. Więcej szczegółów- na 11 stronie "Gazety".

(Źródło: "Gazeta Wyborcza"- 10.05.2018.).

 

"Gazeta" w poznańskim dodatku informuje natomiast: "Kolejne miejskie mieszkania". 94 rodziny mogą wprowadzić się do nowych mieszkań komunalnych. Tym razem do użytku oddane zostały czterokondygnacyjne budynki. Budowa mieszkań komunalnych przy ul. abp. W. Dymka rozpoczęła się na początku 2017 r. i trwała rok. Są tam dwupokojowe mieszkania o powierzchni ok. 50 mkw., z balkonami. Mają wyposażenie łazienki, w każdej kuchni jest kuchenka. Do dyspozycji lokatorów są pomieszczenia gospodarcze, parking i plac zabaw dla dzieci. Czynsz w tych mieszkaniach wyniesie od 10,90 do 11,45 zł za mkw. W nowych lokalach komunalnych zamieszkają osoby, które starały się o pomoc mieszkaniową od miasta i znalazły się na tzw. liście prezydenckiej. Koszt inwestycji to ponad 12 mln zł, czyli około 2,5 tys. zł za mkw. Na realizację inwestycji Zarząd Komunalnych Zasobów Lokalowych dostał dotację z Funduszu Dopłat. To kolejne przedsięwzięcie realizowane przez spółkę w ramach programu budowy mieszkań komunalnych. Do użytku oddano już mieszkania w Naramowicach- 64 przy ul. Rubież i 92 przy ul. Bolka. Obecnie ZKZL buduje miejskie bloki przy ul. Zawady i Biskupińskiej. W sumie te lokalizacje to mieszkania dla prawie 1400 rodzin- czytamy na drugiej stronie poznańskiego dodatku.

(Źródło: "Gazeta Wyborcza"- 10.05.2018.).

 

"Gazeta Wyborcza- Szczecin" interweniuje: "Z trójką dzieci na bruk". Małżeństwu z trójką dzieci grozi eksmisja na bruk. Do akcji wkroczył już komornik. Lada moment może zostać wyznaczona data wysiedlenia. Najmłodsze rodzeństwo może zostać odebrane rodzicom. Mieszkanie, z którego ma być wyrzucona rodzina, znajduje się na Wyspie Puckiej. To stary, zawilgocony budynek. Państwo Andrzejak zajmują około 50 mkw. Dwa pokoje, łazienka, kuchnia, na ścianach wszędzie grzyb. Kurator sądowy, który w kwietniu odwiedził rodzinę, napisał, że jedynym problemem są warunki mieszkaniowe, nie ma znamion patologii. Wyrok eksmisyjny dla rodziny z trójką dzieci sąd wydał w 2011 r, na dodatek bez prawa do lokalu socjalnego. Powód: mieszkanie na Wyspie Puckiej rodzina zajęła samowolnie. Rodzina tłumaczy, że po likwidacji hotelu robotniczego- miejsca jej zakwaterowania- nie miała gdzie się podziać. Wykorzystano pustostan na Wyspie Puckiej. Wprowadzili się i powiadomili o tym TBS Prawobrzeże. Spółka oskarżyła ich o włamanie. Później za bezumowne zajęcie lokalu TBS naliczał czynsz. Teraz dług wynosi 19 tys. zł. Czy samowolne zajęcie lokalu jest jedynym powodem eksmisji? Czy prezydent Szczecina będzie interweniował? Redakcja czeka na odpowiedzi urzędników magistratu- czytamy.

(Źródło: "Gazeta Wyborcza"- 10.05.2018.).

 

Zobacz również